Kochani tak to dziś kolejny post z cyklu „Środowe Historie”
W dniu dziejszym pojawi się niebieski Trabant, a poniżej jego historia
Jak to w naszym stowarzyszeniu bywa większość aut zastała zakupiona przypadkowo Został zakupiony We wrześniu 2021 roku w okolicach Bochni od człowieka, który pasjonuje się odbudową starych samochodów. Miał to być Fiata 125p, ale żaden nie spełniał moich oczekiwań, a mówią że kobiety mają wysokie wymagania . Zaraz po zakupie w drodze powrotnej (oczywiście na kołach) padł alternator, ale zaraz następnego dnia otrzymał nowy. Trabancik był wyposażony w instalację LPG i tak jeździłem przez rok, ponieważ na benzynie nie było jazdy . Dopiero po regeneracji gaźnika instalacja LPG została zdemontowana a miejsce butli zajęła basstuba
Jak to Trabant 1.1 mój również był wyposażony w plastikowe zderzaki, które nijak nie pasowały do całej reszty. W związku z tym, że grill był zamontowany od wersji 601 nie miałem skrupułów aby zamontować chromowane zderzaki, lusterka i ranty nadkoli. Według mnie komponuje się to dobrze, chociaż niektórzy „Znawcy Trabantów” byli odmiennego zdania
Tadek jest użytkowany dość intensywnie (jak na taki samochód oczywiście). Nie bał się się wyjazdu w góry, a najdłuższą wycieczką był wypad na Hel (trasa Wanaty – Hel – Wanaty =
1100km) . Mało kto wierzył, że dojedzie ale Tadek dzielnie pokonywał kolejne kilometry mijając kilkunastoletnie fury, które nie wytrzymały upału stojąc w korku.
W styczniu otrzymał nową uszczelkę głowicy… nie nie… nie wydmuchało tylko delikatnie
zaczął się sączyć olej, a to chyba nie wypada.
Na dzień dzisiejszy jest w 100% sprawny, pali z półobrotu i wiezie mnie tam gdzie tylko chcę.
A jeśli podoba Wam się to co robimy możecie nas wesprzeć zaglądając tutaj wybierajac dla siebie limitowane gadżety.